2014-10-17

Certyfikaty energetyczne ignorowane

Trudno spotkać na rynku nieruchomości pośrednika, który z ręką na sercu może przyznać, że certyfikaty energetyczne zwiększyły zainteresowanie energooszczędnością. Kupując mieszkanie na rynku pierwotnym otrzymamy certyfikat, w przypadku lokalu z drugiej ręki teoretycznie też istnieje obowiązek przekazania takiego certyfikatu. Tylko co z tego, skoro nie ma żadnych sankcji w przypadku jego braku.




Na prośbę Gazety Wyborczej przeprowadziliśmy ankietę „Certyfikaty energetyczne” wśród doradców Metrohouse. Jej wyniki były łatwe do przewidzenia. 66 proc. z agentów nigdy nie spotkało się z sytuacją, w której kupujący pytałby o certyfikat. Kolejne 31 proc. osób spotyka się z takim pytaniem bardzo rzadko. Nawet osoba, która nadzoruje w Metrohouse zespół zajmujący się finalizacją transakcji przypomina sobie w ostatnich miesiącach tylko jeden taki przypadek. Jeden przypadek na tysiące transakcji. To mało. Bardzo mało. Czy certyfikaty energetyczne są zatem jak Yeti?

Co zatem jest przyczyną tak małej popularności certyfikatów? Przecież, przynajmniej w teorii, taki dokument powinien być ważnym elementem podejmowania decyzji o zakupie nieruchomości. To różnica, czy w sezonie grzewczym zapłacimy 2 czy 10 tysięcy złotych. Na to pytanie odpowiadają internauci, którzy komentowali nasz materiał, np. na Interia.pl. Pojawiają się głosy, że certyfikaty energetyczne to fikcja. Można je kupić za śmieszne kwoty w Internecie, a osoby je wykonujące rzadko fatygują się na wizję nieruchomości. Sporo zastrzeżeń jest do „specjalistów” zajmujących się opracowywaniem takich certyfikatów. Oprócz prawdziwych ekspertów w swojej dziedzinie (np. inżynierów budowlanych) możemy trafić na certyfikaty energetyczne wykonane przez magistra socjologii czy filozofii, który ukończył kurs, zdał egzamin i ma prawo do wykonywania zawodu. Nic nie ujmując magistrom socjologii czy filozofii, ale raczej podstawy budownictwa to nie jest ich silna strona. To jeszcze nie koniec. Wiele uwag dotyczy samej struktury certyfikatów, która nie jest zrozumiała dla laika. Np. kupując pralkę mamy z góry określoną klasę energetyczną, a to daje nam świadomość, że kupując droższy sprzęt z wysoką klasą energetyczną zaoszczędzimy na rachunkach. Przy certyfikatach energetycznych nie jest to takie oczywiste. Dostaniemy techniczny opis metodologii i trochę tabelek. Czytelne to nie jest – zwłaszcza dla osoby, która z takim dokumentem nigdy nie miała do czynienia.

Liczne wątpliwości związane z certyfikatami energetycznymi sprawiają, że są one traktowane jako kolejny pomysł UE, nic nie wnoszący świstek, przygotowany przez nie zawsze kompetentne osoby. Świstek, który zamiast ułatwiać podjęcie decyzji o zakupie, jest ignorowany przez uczestników rynku.

Więcej o ankiecie Certyfikaty Energetyczne na stronie Metrohouse.


Masz pytania? Skontaktuj się z nami lub odwiedź najbliższe biuro Metrohouse.

+48 22 626 pokaż!

Wypełnij poniższy formularz:

Czy ten wpis okazał się przydatny? Udostępnij znajomym


Wyślij wiadomość mailem

Czy ten wpis okazał się przydatny?
Wyślij znajomym!


Wyślij wiadomość mailem

Nasi klienci powiedzieli

,,Dziękuję Pani Katarzynie Czarneckiej za profesjonalne przygotowanie transakcji. Gdyby nie Pani interwencja w trakcie, to zapewne wyszłabym z tych negocjacji."

— Marta Z., Gdańsk